AAA mieszkanie wynajmę!

Kto choć raz wynajmował mieszkanie, ten wie, z czym trzeba się zmierzyć, żeby znaleźć miejsce choć trochę przypominające dom. Bo mieszkania do wynajęcia mają to do siebie, że przypominają wszystko, absolutnie wszystko, z jednym małym wyjątkiem – nie przypominają domu.

Z doświadczenia wiem, że fajnie jest wynajmować przestrzeń, do której lubisz wracać. Przytulne wnętrze, które jest dla Ciebie namiastką własnego em, na które dzielnie (albo mniej dzielnie) pracujesz.  Gdzie po ciężkim dniu pracy kładziesz się na łóżku i po kilku sekundach nie natrafiasz na widok komody, którą chcesz wyrzucić z 10 piętra. Albo dywanu tak brzydkiego, że aby mieć pretekst do wyrzucenia go, kombinujesz kogo zamordować, w ten piękny dywan zawinąć i wynieść z pola widzenia. I tu nawet nie chodzi o to, że wstydzisz się zaprosić znajomych. Chodzi o to, że w takim mieszkaniu nie odpoczywasz. Irytujesz się. Męczysz. A Twoją ulubioną czynnością w mieszkaniu staje się wyjście z niego. Gdziekolwiek.

A wyjścia masz dwa.

Albo robisz mocny rozpęd, zaciskasz zęby i  grasz w grę wyszukaj – zadzwoń – pojedź – zobacz – zwiej tak szybko, jak się da – i od nowa. A gra, musisz wiedzieć, ma leveli milion i zanim trafisz na przystanek końcowy „tu chcę mieszkać”, może minąć Ci i wiosna, i lato. A mieszkania potrzebujesz JUŻ i ciepłych wieczorów Ci szkoda!

Albo szukasz miejsca, które odpowiada Ci lokalizacyjnie, ma fajną okolicę, masz blisko do niej / niego (niepotrzebne skreśl), ma balkon albo wpada tam dużo światła. A poza tym, straszy wszystkim innym. Czyli wnętrzem. I robisz tam aranżacyjne czary mary po swojemu. Tylko są dwa warunki. Wynajmujący musi okazać odrobinę zrozumienia, że jego „ładnie” niekoniecznie oznacza Twoje „ładnie” i pozwoli Ci na zmiany. A drugi warunek, wiadomo, ma być tanio. Bo kto chce inwestować duże pieniądze w cudze nieruchomości? Otóż to. Ja też nie chcę.

I kiedy znalazłam TO mieszkanie, powiedziałam wow. Bo widać, że meble stare, jakby po cioci babci Twojej mamy, znalezione w komisach i na śmietnikach. A jednak jest tu tak ciepło i przyjemnie, że mogłabym wpadać tu na kawę każdego wieczoru! To bardzo pocieszające, że jak się nie ma za co, to wystarczy wiedzieć jak!

Więc jeśli już wynajmujesz mieszkanie potwora, to musisz go jakoś oswoić. Nie zgadzaj się na brzydotę i mdłe ściany. Wybierz z zastanego śmietnika aranżacyjnego najciekawsze rzeczy (starą komodę, fotel, krzesła czy stół). Resztę wyrzuć bez zbędnych sentymentów. Bądź jak Rhonda, lokatorka tego mieszkania! Rusz głową i znajdź coś, co „stylistycznie zepnie” całe wnętrze. Wspólny mianownik. Pomysł klucz. Potem pójdzie z górki.
Zdjęcia użyte we wpisie autorstwa Viv Yapp.

Nie trzeba umysłu Sherlocka, żeby odgadnąć klucz tego mieszkania. To proste, geometryczne bloki w zasadniczych kolorach Bauhausu. Trójkąty, kwadraty, koła i wariacje na ich temat znajdziesz na ścianach, obrazach, plakatach, talerzach zdobiących ściany i tekstyliach (pled!). Farby z wyprzedaży w kolorach, których nikt normalny (tylko teoretycznie!) nie kupuje, zrobiły robotę. Ja się kłaniam w pas!


Rhonda była bez litości dla sztucznych paneli podłogowych. Odkryła stare deski i pomalowała na czarno. Co podkreśliło odważny w kształcie i kolorze zabieg geometrycznych bloków.

Mieszkanie, które wcześniej było sklepem z dużą witryną, jest dobrze doświetlone, ale przecież nikt nie chce być ruszającą się ekspozycją dla przechodniów. Jak zapewnić sobie więcej prywatności, nie zabierając przy tym światła, które wpada do środka? Galeria kwiatowa, która tworzy naturalną żaluzję i uzupełnia miejski widok z okna porządną dawką zieleni. Półki na całej szerokości okna wykonane z desek po rusztowaniach i pomalowane na biało to także świetne miejsce do ekspozycji geometrycznych rzeźb i dekoracji. Dobrze się komponują z organicznym kształtem liści. Prosto, ekologicznie i ciekawie. No i tanio!

Deski z recyklingu znalazły też swoje miejsce w kuchni. Zastąpiły stare, rozklekotane szafki wiszące i dumnie prezentują piękną ceramikę – dumę właścicielki.



W mieszkaniach na wynajem łazienki zazwyczaj wyglądają najgorzej. Że też kilka lat temu nie wiedziałam o farbach epoksydowych, którymi można pomalować płytki! Zrobiłabym sobie taką trójkątną, czarną grafikę na ten przykład. Jak Rhonda!

Nie ma najmniejszej wątpliwości, że aranżacja wynajmowanego mieszkania to dobry test na Twoją kreatywność. Rhonda zdała go na 5! Nie widać w tym wnętrzu wtopionych pieniędzy. Widać styl i klasę. Brawo!


źródło: apartmenttherapy
zdjęcia: Viv Yapp
stylizacja: Rhonda Drakeford

Wszystkie zdjęcia we wpisie opublikowane za zgodą ich autora.

Traf w kółeczko i odwiedź mnie na Facebooku >